"Bo ja się uczę największej sztuki życia uśmiechać się zawsze i wszędzie. I bez rozpaczy znosić bóle, I nie żałować tego co przeszło, I nie bać się tego co będzie." 3 IX 1920 urodziła się Irena Bobowska - sparaliżowana harcerka i poetka,w 1942 ścięta przez Niemców na gilotynie⬇️
“1/2 Powiem Państwu, że się myliłem co do Polski. Siedzę właśnie na piwie ze znajomymi, a tam stolik obok dyskusje geopolityczne. Polska stracona szansa na przełomie 89 roku. Stracone lata Niemca Tuska, kiedy Polska miała szanse, ale się nie wybiła bo słuchała Niemców. Wielki”
Bicz am polisz Lyrics: Bicz am polisz, bicz am polisz, bicz am polisz / Łe-łe, cziki, polisz bed boj / Chcą zakłócić mi juju / Chcą zabić we mnie dada / Wbijam w nich jak voodoo, voodoo
RT @pkukiz: Nie nazywajcie (proszę) Tuska Niemcem, bo to obraza dla Niemców! Ale jeśli już koniecznie musi być wątek niemiecki, to mówcie o nim po prostu "Wurst" (kiełbasa). Zawsze najdroższa w koszyczku i pasuje do jaj. 08 Apr 2023 16:40:57
Krótka definicja tego, jak wygląda obsesja, wielka obsesja. Wg portalu źli Niemcy pobierają opłatę klimatyczną od Polaków (tak samo jak od Niemców), bo uważają Polaków za „Untermenchen”, których trzeba trzymać z daleka od niemieckich uzdrowisk. „Dla Niemca 2,7 e to dużo mniej” 05 Aug 2022
Komisja Europekska nałożyła już na Polskę sankcje w wysokości ponad 300 mld euro ale to Putinowi sojusznikowi Niemców i Tuska nie wystarcza.Muszą nałożyć na Polskę jeszcze więcej sankcji bo inaczej nie da się w Polsce zainstalować rządu niemieckich pachołków Tuska.
q18LQyw. [Intro]Niezależnie gdzie jesteście, niezależnie co robicieNiezależnie z kim to robicie, pamiętajcie o jednymMacie jedno życie, prawdziwe błędy młodościZapytasz, dlaczego?Bo sam popełniłem ich pełno, mnóstwoAle dziś nie chcę, dziś nie chcę[Zwrotka 1]Byłem z kobietą, co była jak aniołA przeciwieństwa się przyciągająPierwszy raz ją zobaczyłem śpiewającOna patrzyła się na mnie, ja na niąByła w czerwonej koszuli i zapatrzona w gwiazdyZ chłopakiem który dla niej był wtedy nieadekwatnyMi zależało by ją poznaćOna widziała we mnie ziomkaZakochany wtedy w innejGotowy byłem by się rozstać2015, Łukęcin, Ty mała pamiętasz te akcjeChodziłem zmieszany tydzień, bo wyjechałaś na wakacjeA później wkręciłaś mi bajkę, o tym że praca i zostajesz tamMinęły dwa dni, minęły dwa dni, wpadłem bo Mama mi dała ten hajsZnalazłem prace, ty nie miałaś czasu a gdy go znalazłaś to wzięłaś kolegęZaczęło padać, ja zacząłem krzyczeć bo robiłaś łaskę mi ze mnie podwiezie...Pękło mi serce, ale trudno, sama tego chciałaśZielona Góra, wrzesień, przyszedł nasz moment rozstaniaKrótka rozmowa na deptaku, a ty obojętnaPrzez Ciebie suko miałem serce zimne jak butelkaNo ale mniejsza, ona też się wtedy z nim rozstałaMagiczny moment, my, muzyka i ta pusta salaNastępnie spacer dosyć długi na autobus małaJa tobie gadka o dziewczynie, Ty że bez chłopakaJakoś tak dziwnie zaiskrzyło między namiI wiedziałem, że dla Ciebie usłany jest świat różami[Bridge]I to było wszystko 3 lata temuA teraz jestem daleko od PolskiI nie wiem co będziePewne jest jedno, że kochałem CiebieAle popełniłem błędy i odnalazłem swoją drogę[Refren x2]Nie mamy ani jednej szansy by się cofnąć w tyłW prawdziwym życiu musisz łapać w ręce każdą z chwilJeśli jest szczera to odwdzięczy się jak onaaa CiiiiJeśli ją kochasz to jej powiedź o tym jeszcze dziś..[Zwrotka 2]Cóż, nie byłem łatwym chłopak, na pierwszym miejscu stawiałem emocjeJako ze mama nie miała pieniędzy to zacząłem robić po czasie pieniądzeI ciągle gadałem o forsie, ty mała mówiłaś mi prawdęŻe na razie jest nie potrzebna, bo bez niej nam żyje się fajnie...Ty byłaś super, wynająłem noclegDałem ci róże i wiedziałaś dobrzeŻe śpimy razem i to było słodkieA tamte dziewczyny znowu zazdrosneByłaś nieśmiała, lecz kochana w przyzwoitym gronieNajchętniej spędziłbym ten wieczór w spokoju przy tobieZamykam oczy, tu nie chodzi mi o wspólne chwileWciąż jest mi głupio, pewnych faktów Ci nie wyjaśniłemWażniejsi byli dla mnie kumple i ślepa karieraMelanże, wódka, blunty skreśliłyby mi marzeniaPrawda jest taka, że robiłem to wszystko na siłęW mordę od życia dostałem i przez to z Boga drwiłemZnam twoje serce i pamiętam które wino pijeszCzytam Ci z duszy, twoje oczy są lepsze niż tyłekPiszę ci listem swoje myśli, uczucia i słowaNie musisz wcale bać się, przy mnie będziesz wyjątkowaPiszę Cie listem, bo się waham jak normalny chłopakNie musisz wstydzić się miłości jak prawdziwie kochaszRefNie mamy ani jednej szansy by się cofnąć w tyłW prawdziwym życiu musisz łapać w ręce każdą z chwilJeśli jest szczera to odwdzięczy się jak onaaa CiiiiJeśli ją kochasz to jej powiedź o tym jeszcze dziś..
fot. Adobe Stock, imagesetc Łżesz jak pies! Odwołaj to! – zrzuciłem z ramienia plecak i stanąłem w postawie bojowej naprzeciwko Marcina. – Natychmiast odwołaj to, co powiedziałeś o mojej matce! – Nie mam zamiaru, bo to prawda. A jak chcesz, żebym tak nie mówił, to jej powiedz, żeby więcej do mnie nie przychodziła. Ja nie mogę jej wyrzucić z domu, taka jest nachalna. Chcicę ma! Nie panując już nad sobą, rzuciłem się na Marcina i w furii popchnąłem go na podłogę. Był ode mnie dużo silniejszy, ale mnie wściekłość dodawała mi sił. Przez moment przyciskałem go i okładałem pięściami. Nie wiem, jakby się to skończyło, gdyby nie pojawił się Barczyk, nauczyciel WF, i mnie nie odciągnął… Od razu poszliśmy do dyrektora na dywanik. To znaczy do gabinetu wszedł Barczyk, my zaś czekaliśmy w sekretariacie, patrząc na siebie spode łba. Jeszcze chwila i pewnie zapomnielibyśmy, gdzie jesteśmy, i ponownie rzucilibyśmy się sobie do gardeł. Ja, broniąc honoru matki, Marcin, broniąc własnego ego, mocno nadszarpniętego tym, że dołożył mu taki mikrus jak ja… Na szczęście sekretarka powiedziała, żebyśmy weszli do gabinetu. – O co poszło? – zapytał dyrektor, ale zgodnie milczeliśmy. – Tego się spodziewałem. Na szczęście pan Barczyk trochę słyszał. Obara, jutro przyjdziesz z ojcem – zwrócił się do Marcina. – Ale ja nic nie zrobiłem. Przecież to Paweł się na mnie rzucił! – Przyprowadzisz matkę – spojrzał na mnie. – Obydwoje widzę w swoim gabinecie jutro. Teraz do domu. Ty, najpierw do pielęgniarki. – Nic mi nie jest – burknął kumpel, delikatnie dotykając swojej obitej szczęki. – Może tak, może nie. Ale wolę, żebyście wyszli osobno – dyro spojrzał na nas znacząco i Marcin nic już nie powiedział. Gdy wróciłem do domu, mamy jeszcze nie było. Bardzo zresztą chciałem, żeby nagle wyjechała i długo nie wracała… Nawet nie potrafiłem powtórzyć tej plotki No bo jak miałem jej powiedzieć, po co dyrektor wezwał ją do szkoły? Przecież nie mogłem się przyznać, że mój kolega z klasy powiedział, że ona z nim sypia! I właściwie mówi tak już od dłuższego czasu, tylko to do mnie dotarło dopiero teraz… Mama wróciła koło ósmej. Od razu zobaczyła moje podbite oko, dlatego nie zdziwiła się, gdy oświadczyłem, że nazajutrz ma się stawić u dyrektora. – Co się stało? – spytała. – Pobiłem się z kolegą. – O co poszło? – O… – zawahałem się. – Nie mogę ci powiedzieć. – Co to za tajemnica? – To żadna tajemnica. Dyrektor ci wszystko powie. – Oj, Paweł, masz już prawie osiemnaście lat, a w jakąś ciuciubabkę chcesz się bawić – z niesmakiem pokręciła głową. – Jak chcesz, twoja sprawa. Następnego dnia oczekiwałem powrotu matki ze szkoły z jeszcze większym niepokojem. Wprost nie mogłem wytrzymać tego napięcia, dlatego wyszedłem się przejść. Kiedy wróciłem, mama robiła obiad. Uśmiechnęła się na mój widok. – Witam mojego rycerza. Dziś na obiad jest bohaterski kotlet. Posiekany w drobny mak… – Co powiedział dyrektor? – Jak to co? Że wystąpiłeś w obronie mojego honoru. Wprawdzie coś tam dodawał o tym, że nie powinieneś reagować tak ostro, ale twardo cię broniłam. Szkoda, że nie wiedziałam od początku, o co chodzi. – A jak ci miałem to powiedzieć? – spytałem cicho. – Masz rację, to nie było łatwe. Ale z drugiej strony to taka bzdura, że można się tylko roześmiać. – To dlaczego on to mówił? – spojrzałem na matkę uważnie. – Po co Marcin rozpowiada te ohydne plotki? – Chyba mnie o nic nie podejrzewasz? – nakładając mi kartofle, spojrzała w moją twarz z niedowierzaniem. – Najpierw mnie bronisz, a teraz oskarżasz? – Ostatnio często cię nie ma. Gdzieś ciągle wychodzisz… – Przecież sam mówiłeś, że ci to nie przeszkadza. Sam mnie namawiałeś, żebym gdzieś poszła, bo jesteś już dorosły, a ja w końcu powinnam trochę mieć z życia, bo od czasu rozwodu z ojcem zajmowałam się głównie tobą – postawiła przede mną talerz i popatrzyła z wyrzutem. – Masz rację. Przepraszam, już nie będę do tego wracał. Nie byłem jednak z mamą całkiem szczery. Wiedziałem, że ta sprawa sama do mnie wróci. Na razie przez tydzień zostaliśmy zawieszeni z Marcinem w prawach ucznia i mieliśmy zakaz wchodzenia do szkoły. Jednak wątpiłem, żeby po powrocie Marcin zmienił zeznania. Były zbyt poważne. Wycofując się ze wszystkiego, co rozpowiadał, naraziłby się na śmieszność. A przecież nie rzucił tego ot, tak sobie – dość długo przechwalał się wobec kolegów. Po co? Jasne, po to, żeby się pochwalić. Ale przecież taką rzecz łatwo było sprawdzić, jego kłamstwo mogło się zbyt łatwo wydać. Czemu więc tak ryzykował? To pytanie nie dawało mi spokoju. I kiedy mama dwa dni po wizycie w szkole powiedziała, że wychodzi ze znajomymi do kina, postanowiłem ją śledzić. Było to trudne, bo musiałem zachowywać sporą odległość, i do autobusu, którym jechała, wskakiwać w ostatniej chwili. Na szczęście mnie nie zauważyła. Dotarliśmy do celu. Nie było nim, niestety, kino, tylko dom, w którym mieszkał Marcin… Po co te tajemnice? Wyszedłem na głupka Trudno mi opisać wściekłość i upokorzenie, jakich wtedy doznałem. Najchętniej od razu przeskoczyłbym płot i wpadł tam przez otwarte okno (był ciepły majowy wieczór). Ale postanowiłem dać im czas. Inaczej matka mogłaby się nadal wypierać, twierdząc na przykład, że przyszła, żeby odbyć jakąś rozmowę wychowawczą z moim kolegą. Kwadrans potem zgasło światło. Już szykowałem się, żeby wskoczyć przez okno, kiedy nagle drzwi wejściowe się uchyliły i po chwili na ganku zobaczyłem moją mamę z… tatą wpół objęci, całując się co chwila. Tak mnie zaszokował ten widok, że zapomniałem o zasadach konspiracji. Stałem na środku ulicy, nawet nie myśląc o tym, żeby się schować. No i mnie zobaczyli. Byli chyba nie mniej zdziwieni niż ja. Po chwili zrozumieli, co się stało i dlaczego się tam pojawiłem. – Aniu, chyba dzisiaj musimy sobie odpuścić wyprawę do kina – odezwał się ojciec Marcina. – Tak, masz rację. Muszę pogadać z synem. Do domu wróciliśmy w milczeniu. Potem mama zrobiła kolację i zaczęła mi opowiadać. O sobie i Grzegorzu. O tym, jak się zbliżyli do siebie, kiedy dwa lata temu umarła matka mojego kolegi. Znali się z wywiadówek, bo pani Obarowa od dość dawna ciężko chorowała i rzadko wychodziła z domu. Mama opowiadała też o tym, że Marcin parę miesięcy temu wszystkiego się domyślił – i nie zaakceptował ich związku. Zarzucał ojcu, że za szybko pocieszył się po śmierci żony. Był wściekły na moją mamę, że tak regularnie bywa u nich w domu. – Wiem, powinnam ci to dawno powiedzieć. Ale pomyślałam, że nie będziesz zadowolony, że spotykam się z ojcem twojego kolegi. Poza tym sama nie wiedziałam, czy to serio, czy nie… – A teraz już wiesz? – Tak, wiem, synku. Mam nadzieję, że nie jesteś zły? – Trochę jestem. Gdybym wiedział, pewnie bym zareagował inaczej. A teraz, po tej bójce, wszyscy będą myśleli, że jest coś na rzeczy. I jeszcze ten Marcin… – Jego na razie nie zobaczysz. No, nie patrz tak na mnie. Po prostu zdecydował się zmienić szkołę. Chyba było mu głupio, po tym co nazmyślał. – Pewnie będę go widywał na jakichś wspólnych imprezach… – Nie wiem. On wyjeżdża do innego miasta, do rodziny matki. Chce tam studiować po maturze. – To przeze mnie? – Nie. Od dawna nie dogadywał się z ojcem. Może zresztą zmyślił to wszystko, żeby wywołać taką awanturę, po której jego tata uzna, że wyjazd będzie najlepszy dla nich obu? Chyba nie wszyscy kumple uwierzyli w to, co im powiedziałem po powrocie do szkoły. (Wiadomo: chłopaki w tym wieku często marzą o dojrzałych kobietach, że wprowadzają ich w świat seksu). Ale żaden nie ośmielił się oficjalnie zaprzeczyć mojej wersji. Dobrze wiedzieli, że potrafię bronić honoru matki. Czytaj także:„Nie umiałam być szczęśliwa z dobrą pracą i kochającym mężem u boku, a teraz co? Jestem sama i nie mam nic”„Mąż nie chciał jechać nad morze, bo miał złe przeczucia. Zbagatelizowałam jego obawy i teraz mija rok od jego śmierci”„Moja bratanica nawet kanapki sobie sama nie zrobi. Na naukę życia już trochę za późno. Ma trzydzieści lat”
Terms of Use | Site Map | Cookie Policy | IB Privacy Policy | Do Not Sell My Personal Information | Copyright © 2022 MH Sub I, LLC dba Internet Brands. All rights reserved. The information provided on this site is not legal advice, does not constitute a lawyer referral service, and no attorney-client or confidential relationship is or should be formed by the use of this site. The attorney listings on the site are paid attorney advertisements. Your access of/to and use of this site is subject to additional Supplemental Terms.
RZ: Z sondażu wynika, że tylko13 procent Polaków jeździ nad Bałtyk. Czy to oznacza, że wolą ciepłe morza południowej Europy? Rafał Szmytke, prezes POT: Coraz trudniej odpowiedzieć na takie pytanie. Na okres wakacyjny biura podróży mają tak zróżnicowaną cenowo ofertę wyjazdów do cieplejszych krajów, że zarówno zamożniejszy, jak i mniej zamożny turysta coś dla siebie znajdzie. I Polacy korzystają z tej możliwości, wybierając coraz częściej na swój wakacyjny wypoczynek kraje Europy Południowej. Często decyduje o tym cena, która jest porównywalna z tą u nas nad Bałtykiem. To normalne, że chcemy odwiedzić inny kraj, poznać jego kulturę, obyczaje czy kuchnię. Na szczęście w Polsce zaczynają być coraz bardziej popularne wyjazdy weekendowe i sezon, który kiedyś trwał tylko 2 miesiące, wydłuża się nawet do 5 – 6 miesięcy. Zatem Polacy decydując się na pobyt w ciepłym kraju, nie muszą rezygnować z wyjazdu nad polskie morze. Według szacunków Instytutu Turystyki w minionym roku na 7,25 mln krajowych podróży ponad 2 mln to były wyjazdy do województwa zachodnio- -pomorskiego i pomorskiego. Wspomina pan o wyjazdach weekendowych. Ale to chyba oferta raczej dla mieszkańców północnej Polski? Oni zresztą dominowali wśród tych, którzy w ogóle jeżdżą nad morze. Faktycznie, weekendowe pobyty koncentrują się przeważnie w promieniu 150 km od aglomeracji miejskich– ważny jest więc dobry dojazd, dobre drogi. Mamy nadzieję, że wkrótce system dróg się poprawi. Liczymy na sporą zmianę w związku z organizacją Euro 2012. Drogi są największą naszą bolączką, bo baza noclegowa jest już na dobrym, światowym poziomie. Jednak nasze Wybrzeże jest drogie, bo przecież biznes nadmorski musi przez dwa miesiące zarobić na cały rok. Wysokość cen wynika właśnie z krótkiego sezonu. Dlatego promujemy wśród Polaków wyjazdy weekendowe poza sezonem, np. na długi majowy weekend. Chcemy, aby przynajmniej od kwietnia, czyli zaczynając od świąt Wielkanocy, do późnego października Polacy spędzali weekendy w Polsce. Nic jednak nie zmieni faktu, że nasze morze jest zimne i nigdy nie mamy gwarancji dobrej pogody. Czym więc możemy konkurowaćz ciepłymi morzami? Tak jak już wspomniałem Bałtyk jest zimnym morzem, ale słynie z pięknych, dużych, często jeszcze prawie dzikich plaż. Poza tym nad Bałtykiem panuje bardzo dobry mikroklimat, także poza sezonem. Duża liczba turystów z zagranicy przybywa do nas po zdrowie. Na przykład Kołobrzeg, jako uzdrowisko, ma 70-proc. obłożenie poza sezonem, co jest wynikiem więcej niż dobrym. Nie ma lepszego miejsca w Europie do nauki windsurfingu niż nasza Zatoka Pucka. Polskie Wybrzeże to nie tylko leżenie na plaży bez alternatywy w razie niesprzyjających warunków pogodowych. Rozwija się turystyka aktywna, wellness i spa. Coraz więcej ośrodków, hoteli, pensjonatów stara się zorganizować gościom czas wolny, oferując zajęcia sportowe i możliwość korzystania z zabiegów zdrowotnych. Czy mamy szansę na przyciągnięcie turystów zagranicznych? Tak, rozwój produktów turystycznych, standaryzacja usług turystycznych, moda na turystykę aktywną sprzyja promocji polskiego Wybrzeża. Nasz Bałtyk śmiało może rywalizować o turystę z zagranicznymi kurortami nadmorskimi, co dobrze ilustruje oblężenie miejscowości nad Bałtykiem w okresie letnim. Konia z rzędem temu, komu uda się teraz – kilka dni przed wakacjami – zarezerwować miejsce noclegowe w popularnych miejscowościach nadmorskich. Liczymy na to, że przy udziale środków unijnych wreszcie uda nam się zrealizować duże kampanie narodowe. Pierwszymi rynkami, które chcemy zdobyć, to rynki niemiecki i brytyjski. To są dwa duże kraje, z których można spodziewać się potencjalnie dużego napływu turystów. Przygotowanie kampanii promocyjnych w tych krajach jest dla nas priorytetem. Ruszy ona w 2009 roku. W naszym sondażu dominują Sopot i Kołobrzeg. Z tym, że ten pierwszy jako najmodniejszy i warty polecenia, ale jeździć już Polacy wolą do Kołobrzegu. Zaskoczyło to pana? Nie zaskoczyło, bo sam wybrałbym Kołobrzeg. Moda modą, ale pamiętamy, że każdy ma indywidualne preferencje spędzania wolnego czasu. Sopot oferuje turystom morze i plaże, ale również całą gamę rozrywek z puli turystyki miejskiej. Turyści, wybierając Sopot, uwzględniają w swoich planach także Gdynię i Gdańsk. Nie jest więc to tylko wypoczynek nad morzem. Kołobrzeg zaś, mimo iż jest największym w swoim rejonie miastem nadmorskim, kojarzy się Polakom z typowym letnim wypoczynkiem z dala od klimatów miejskich. Kołobrzeg i położone w pobliżu małe miejscowości nadmorskie sprzyjają oderwaniu się od codziennych trosk. masz pytanie, wyślij e-mail do autora @
28-letnia kobieta z miasta Husum w niemieckim kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn przyznała się do dokonania od roku 2006 zabójstw pięciorga swych nowo narodzonych dzieci - poinformowała prokuratura we Flensburgu. Według tego źródła, jako motyw zbrodni sprawczyni podała lęk przed porzuceniem przez męża. Pierwszego martwego noworodka znaleziono w 2006 roku w powiecie Północna Fryzja. W roku następnym na zwłoki drugiego natrafiono na parkingu w powiecie Szlezwik-Flensburg. Ostatnio w piwnicy domu kobiety odkryto jeszcze trzy ciała. Sprawczyni przyznała się do winy po pobraniu od niej próbek na badania DNA. Jej mąż, z którym ma dwoje dzieci w wieku 8 i 10 lat, miał nic nie wiedzieć o pozostałych porodach. PAP, arb
pobiłem niemców bo macali mi koze