A konkretnie nasz pierwszy wyjazd z kotem! Mimo iż Nikon jest członkiem naszej rodziny przeszło dwa lata, nigdy jeszcze nie odważyliśmy się na wyjazd we trójkę. Do tej pory staraliśmy się znaleźć mu opiekę u nas (u niego:)) w domu lub ewentualnie podrzucaliśmy babciom i ciociom, żeby uniknąć męczącej podróży w transporterze.
Jeżeli już uda się znaleźć lokum i sąsiadów przyjaznych zwierzętom, trzeba się zabrać za załatwianie formalności. A tych jest całkiem sporo jeżeli do Niemiec przywozimy psa. Przede wszystkim posiadanie zwierzęcia trzeba zgłosić w urzędzie meldunkowym – wiąże się to z obowiązkowym podatkiem oraz ubezpieczeniem OC.
Infografika do pobrania, w której znajdziecie najważniejsze informacje dot. przygowania się na wyjazd na wakacje z kotem. Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla subskrybentów.
Najlepiej uczyć go tego od małego i zabierać go na małe wycieczki. To pozwoli mu się oswoić z podróżami, które będzie znosić lepiej. Decydując się na wyjazd z kotem, musimy pamiętać o dokumentach, aktualnych szczepieniach, zapasie karmy, żwirku, kuwecie, czy miskach. Warto też uwzględnić miejsce na kocie zabawki.
Przed nami długi weekend majowy, tuż za nim zbliżający się okres wakacyjny. Wielu opiekunów zwierząt domowych stanie przed dylematem: co zrobić z pupilem na
Rok wydania: 2022. Opis. Kiedy wymarzony wyjazd zmienia się w… przerażający koszmar! Orla i Kate przyjaźnią się od niepamiętnych czasów. Niejedno już przeszły – od trudnych doświadczeń Orli jako świeżo upieczonej matki do niełatwej sprawy rozwodowej, przez którą przebrnęła Kate – i zawsze się wspierały. I zawsze, nie
05jtY. Przez aktualizacja dnia 18:58 Co zrobić z kotem w wakacje? Nie wyjeżdzać wcale lub wyjeżdżać na zmianę z innymi członkami rodziny? Z kociego punktu widzenia te dwa ostatnie rozwiązania są najlepsze: zwierzak pozostaje na „własnych śmieciach” i ze swoimi opiekunami. Dla nas jednak – niekoniecznie! Przecież chcemy, i potrzebujemy, przynajmniej raz do roku oderwać się od codzienności i wyjechać z domu, by odpocząć. Na szczęście nie musimy rezygnować z wakacji, nawet będąc dumnymi opiekunami futrzaków. Gdzie zostawić kota, gdy wyjeżdżamy na urlop? ©Shutterstock Co zatem możemy zrobić z naszym pupilem, gdy planujemy urlop? Do rozważenia mamy dwa podstawowe rozwiązania tego „wakacyjnego kociego problemu”. Wyjeżdżając na wakacje możemy kota: zostawić w domu pod czyjąś opieką lub oddać gdzieś na czas naszej nieobecności. Kot zostaje w mieszkaniu Wszystkie koty najlepiej czują się we własnym domu. Jest to zupełnie zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż są one zwierzętami terytorialnymi, które silnie przywiązują się do własnego rewiru - zmiana otoczenia jest dla nich zawsze stresująca. Dlatego, jeśli to możliwe, zdecydowanie najlepsze rozwiązanie to pozostawienie kota w domu, czyli w miejscu, w którym czuje się najlepiej. Musimy tylko znaleźć dla niego odpowiednią opiekę. Do wyboru mamy dwie formy tej opieki: opiekun z kotem w naszym domu zamieszka, opiekun będzie odwiedzał naszego kota. Koty dużo lepiej znoszą samotność niż psy, ponieważ nie są aż tak społecznymi zwierzętami jak one. Jak to napisał w Desmond Morris w książce „Dlaczego kot mruczy?”: „Samotny pies jest głęboko nieszczęśliwy – samotny kot po prostu ma święty spokój!”. Opieka nad kotem jest również zdecydowanie łatwiejsza niż opieka nad psem. Z drugiej jednak strony nasze mruczące futrzaki nie są też typowymi samotnikami, jak ich dzicy przodkowie. Potrzebują kontaktu z ludźmi, szczególnie gdy od urodzenia wychowywały się w ich towarzystwie. Uważam zatem, iż pierwsze rozwiązanie, z dwóch przedstawionych powyżej, jest dla naszego pupila lepsze. Rozumiem jednak, że trudno znaleźć jest kogoś, kto przeprowadzi się do naszego mieszkania na dwa tygodnie, by opiekować się naszym czworonożnym przyjacielem. Jeśli jesteśmy właśnie w takiej sytuacji, spróbujmy znaleźć kogoś, kto będzie przychodził do naszego zwierzaka; kto go nakarmi, posprząta kuwetę i pobawi się z nim. To nieco gorsze rozwiązanie od poprzedniego, gdyż zwierzak dużo czasu spędza sam, ale ma tę zaletę, że kot pozostaje w znajomym otoczeniu. Pozostawiając kota w domu pod opieką innej osoby, upewnijmy się, że opiekun będzie mógł go odwiedzać jak najczęściej. Dobrze byłoby, aby mógł to robić codziennie. W ostateczności raz na trzy dni, o ile tylko będzie zostawiał mu dostateczną ilość jedzenia, miski z wodą oraz wymieniał żwirek. Zawozimy kota do kogoś Domyślacie się zapewne, iż tę opcję uważam za gorszą od poprzedniej, ponieważ do stresu u naszego pupila, związanego z naszą nieobecnością dochodzi stres, którego przyczyną jest zmiana miejsca pobytu. Nie musi być to jednak duży stres – wszystko zależy od tego, gdzie i z kim zwierzak będzie przebywał. Planując oddanie pupila na czas naszego wyjazdu pod czyjąś opiekę, mamy do rozważenia dwa podstawowe rozwiązania: zawozimy kota do rodziny lub przyjaciół, umieszczamy kota w hotelu dla zwierząt. Osobiście nie jestem zwolennikiem zostawiania futrzaka w hotelu dla zwierząt. Nie chodzi mi tu o kompetencję lub zaangażowanie – tudzież brak takowych – u osób, które taką placówkę prowadzą. Mam na myśli to, że zwierzak zmuszony jest przebywać w miejscu, którego zupełnie nie zna, pod opieką ludzi, którzy również są mu nieznani oraz w towarzystwie obcych sobie zwierząt. Dla wielu kotów jest to ogromny stres! Jeśli jednak zdecydujemy się na hotel dla kotów, wyszukajmy najlepszy. Bardziej polecam oddanie mruczącego pupila pod opiekę do jakiegoś członka rodziny, znajomego lub przyjaciela. Najlepiej byłoby, by była to osoba, którą nas pupil dobrze zna. Warto też wcześniej odwiedzić z pupilem jej mieszkanie, by zwierzak mógł się z nim zapoznać. Pod czyją opieką zostawić kota, gdy wyjeżdżamy na urlop? Najlepszym opiekunem podczas naszej nieobecności będzie osoba, którą nasz zwierzak dobrze zna. ©Shutterstock A skoro wspomniałem już o tymczasowych kocich opiekunach... Najlepszym ze wszystkich jest osoba, którą nasz zwierzak dobrze zna, o czym co nieco już wspomniałem. Towarzystwo takiego opiekuna złagodzić może u kota nawet stres związany z przeniesieniem w inne miejsce na czas naszej nieobecności. Jeśli nikogo takiego nie mamy, możemy skorzystać z usług profesjonalnego pet sittera. Decydując się na takie rozwiązanie mamy więc pewność, że pozostawiamy naszego zwierzaka pod opieką osoby, która dysponuje odpowiednią wiedzą i profesjonalnie się nim zajmie. Minusem są koszta. Wiele zależy od długości wizyt. Ceny wahają się od 10 do nawet 80 zł za wizytę. Zawsze jednak powinniśmy pamiętać, by zostawić tymczasowemu opiekunowi: podstawowe wytyczne dotyczące obcowania z naszym kotem, miedzy innymi co lubi, a czego nie toleruje, informacje dotyczące bezpieczeństwa, np. otwierania okien, zapas karmy i wytyczne względem żywienia, zapas żwirku i wytyczne jego stosowania i sprzątania kuwety, książeczkę zdrowia naszego zwierzaka, w którym znajdują się informację dotyczące przebytych szczepień i zabiegów, numer telefonu do naszego lekarza weterynarii. A może zabierzemy kota ze sobą na wakacje? Możemy również rozważyć zabranie kota ze sobą na wakacje. Wbrew pozorom wczasy z pupilem są możliwe, choć – oczywiście – nie w przypadku wszystkich futrzaków. Spędzanie urlopu z kotem jest dobrym rozwiązaniem omawianego tu problemu – zwierzak pozostaje pod naszą opieką, a my nie rezygnujemy z wyjazdu. Musimy tylko zaakceptować pewne ograniczenia związane z podróżowaniem w towarzystwie pupila. Co zrobić z kotem w wakacje? Podsumowanie Za zakończenie dokonajmy krótkiego podsumowania tego, o czym mówiliśmy powyżej. Oto wszystkie możliwe rozwiązania „wakacyjnego problemu z kotem” oraz ich zalety i wady. Zabieramy kota ze sobą na wakacje – opcja idealna, ale niestety z różnych względów nie zawsze możliwa! Minusem są pewne ograniczenia, np. nie wszędzie możemy wyjeżdżamy wcale – Idealne rozwiązanie dla kota, ponieważ w jego życiu nic się nie zmienia. Duże poświęcenie z naszej strony. Jeździmy z innymi członkami rodziny na zmianę – dla naszego zwierzaka jest to również bardzo dobra opcja, gdyż pozostaje w znajomym otoczeniu i w towarzystwie znanych sobie osób. Dla nas mniej korzystna, jeśli lubimy wyjeżdżać z całą rodziną. Opcja niedostępna również dla singli. Znajdujemy kogoś, kto zamieszka z kotem w naszym mieszkaniu – bardzo dobre rozwiązanie, a będzie jeszcze lepsze, gdy opiekun będzie osobom dobrze znaną naszemu pupilowi. Znajdujemy kogoś, kto będzie przychodzi do naszego pupila – wariant dobry, choć nie najlepszy. Plusem jest to, że kot zostaje na własnym terenie, na którym czuje się bezpiecznie. Minusem zaś to, że bardzo dużo czasu spędza sam, co w przypadku niektórych osobników może być stresogenne. Zawozimy kota do kogoś – rozwiązanie gorsze od poprzednich, ponieważ kot musi opuścić znane mu miejsce. Dlatego w miarę możliwości postarajmy się znaleźć kogoś, kogo nas zwierzak zna i lubi. Oddajemy kota do hotelu dla zwierząt – wariant najmniej korzystny dla naszego pupila. Obce miejsce, obcy ludzie i obce zwierzęta, w towarzystwie których będzie musiał przebywać.
Wakacje z kotem u boku cieszą opiekuna jak żadne inne! Przecież nie da się naprawdę dobrze bawić ze świadomością, że mruczek został bez nas, nawet jak zapewniliśmy mu na ten czas świetną opiekę… Jednak żeby uniknąć wakacyjnej klapy, warto wcześniej zaplanować wspólną wycieczkę i odpowiednio przygotować na nią kota. Fundamentalne pytania Jeśli decydujesz się na wakacje z kotem, koniecznie upewnij się, czy miejsce, w którym się zatrzymacie, akceptuje zwierzęta. To bardzo ważna kwestia, o której niektórym zdarza się zapomnieć. Wówczas zamiast odpoczynku w hotelu czy domku letniskowym są nerwy i szukanie innego lokum… Jeśli jesteście już pewni, że można przyjechać z kotem, powinniście się zastanowić, co z nim zrobicie, jeśli zechcecie wyjść na plażę, do restauracji lub na zakupy. Czy wasz kot jest na tyle spokojny i grzeczny, że nie będziecie się bali zostawić go samego w obcym miejscu? Na to pytanie trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć. Nie chcecie przecież tłumaczyć się przed właścicielami kwatery z podrapanych zasłon czy zasiusianych kanap… Jednak zanim pomyślicie o zakwaterowaniu, zastanówcie się, jak kot zniesie podróż. Nie wszystkie mruczki są fanami środków transportu. Czasami zabieranie ich ze sobą na siłę może skutkować tylko niepotrzebnym stresem. Co wziąć na wakacje z kotem? Robicie sobie listę rzeczy do zabrania na urlop? Zróbcie też swojemu kotu! Dobra organizacja jest kluczem do uniknięcia wpadek. Przede wszystkim zadbajcie o to, żeby mruczek miał wszystkie artykuły, które pomogą mu poczuć się bezpiecznie w obcym miejscu. Warto zabrać jego posłanie (lub choćby część posłania – poduszkę, kocyk). Oprócz tego dobrze jest spakować znajomą kuwetę. Zmniejszycie w ten sposób prawdopodobieństwo załatwiania się w nieodpowiednich miejscach. Powinniście zabrać też karmę, którą na co dzień dostaje mruczek. Zmiana karmy nigdy nie powinna być gwałtowna, a już na pewno nie w momencie wystawienia na silniejszy stres. Skoro karma, to i miseczki – nie zawsze będą one na wyposażeniu pokoju lub domku. Oprócz tego dobrze mieć ze sobą podstawową kocią apteczkę. Co powinno się w niej znaleźć? Sprawdź TUTAJ! Pozostaje jeszcze kwestia nieco kontrowersyjna… Niekiedy dobrze jest przemyśleć zabranie ze sobą klatki, tzw. kennela, przeznaczonego dla mniejszego psa (koci transporter się do tego nie nadaje, jest za mały). Nie musicie z niego koniecznie korzystać, ale mając go pod ręką, jesteście jakoś zabezpieczeni na wypadek, gdyby mruczek postanowił robić numery. Oczywiście nie chodzi o zamykanie w nim kota na cały dzień i zostawianie go samego – przecież nie po to jedziecie na wspólne wakacje! Warto po prostu przemyśleć, czy przypadkiem nie będzie sytuacji, w której taki kennel wam się przyda. To się przyda na wyjazd z kotem! karma i miski posłanie apteczka żwirek transporter klatka kennelowa książeczka zdrowia
Co zrobić z kotem w wakacje? Czy kot może zostać sam w domu? Jak długo można zostawić kota bez opieki? Czy hotel dla zwierząt to dobre wyjście? O czym pamiętać planując podróż z kotem? Jak wybrać osobę do opieki nad kotem? Wakacje to bardzo trudny czas dla zwierząt domowych. Schroniska zapełniają się porzuconymi kotami i psami. Jeszcze gorzej kończą te zwierzaki, które "opiekunowie" postanawiają po prostu wyrzucić z domu. Ludzie porzucający zwierzę potrafią nawet zaplanować przed wyjazdem, że wyrzucony kot naje się w miejscu dokarmiania bezdomnych. Generalnie koty są traktowane w takich sytuacjach jak zwierzęta samowystarczalne i niezależne od człowieka. To całkowite nieporozumienie. Kot domowy, żyjący pod dachem, w żadnym stopniu nie jest gotowy do bycia kotem wolno żyjącym. Nawet kot wychodzący nie może zostać pozbawiony dostępu do schronienia. Bliskość domów także dla kota żyjącego na wolności jest kluczowa. Dom ludzki dla kota jest kluczowym elementem strategii przetrwania. Dlatego wyrzucanie kota na tak zwaną "wolność" jest nieodpowiedzialne. Nawet, jeśli w sprzyjających warunkach, mając szczęście, taki kot przetrwa, to zawsze jest to dla niego zagrożenie życia, źródło cierpienia, stresu i całej masy skrajnie niebezpiecznych sytuacji. Twój kot ma jednak szczęście. Jego opiekun nie zamierza go wyrzucać. Przecież inaczej nie czytałby tego tekstu. Zastanówmy się jakie są możliwości zapewnienia opieki kotu podczas wakacyjnych wyjazdów. O ile jedziesz - być może twój kot podjął inną decyzję korzystając z pewnego schematu.;) Podstawowy dylemat: zabrać kota ze sobą, czy zostawić w domu? Ogólnie z punktu widzenia behawioru kotów w zasadzie sprawa jest jasna. Najbezpieczniej dla kota i najmniej dolegliwie jest zostawić go w jego domu pod dobrą opieką. Jednak czynników jest oczywiście więcej, do ogólnych zasad dochodzą indywidualne uwarunkowania ludzi i kotów. Do wyboru jest kilka możliwości: kot zostaje w domu pod opieką zaprzyjaźnionej osoby lub profesjonalnego petsittera, kot jedzie ze swoją ludzką rodziną na wakacje, kot jedzie na wakacje do innego, zaprzyjaźnionego domu, kot spędza wakacje w hotelu dla zwierząt. Przy jednodniowym wypadzie zdrowy kot może zostać w domu bez opieki. Jego podstawowe potrzeby ( woda, karma, kuweta) muszą być zabezpieczone na ten czas. Niezależnie od wyboru zadbaj o identyfikację kota. Najlepiej za pomocą czipa. Może się zdarzyć, że kot ucieknie podczas wyjazdu lub twojej nieobecności. Szansę na powrót do domu zwiększa oznaczenie kota. Jeśli ktoś go znajdzie, będzie mógł sprawdzić, kto jest opiekunem i oddać zwierzę we właściwe ręce. Wiele osób stosuje zawieszki adresowe na obróżkach. O wadach takiego rozwiązania pisałam w artykule Co zamiast obroży dla kota? 7 lepszych rozwiązań. Za najbezpieczniejsze i najbardziej efektywne rozwiązanie na dziś uważam wszczepienie kotu czipa. Możliwość odczytania czipa jest coraz większa. Nie ma żadnych wad obróżek, a pozwala na pełną identyfikację zwierzęcia. W przypadku wyjazdów zagranicznych jest to rozwiązanie nieuniknione. Kot zostaje w wakacje w domu (pod zastępczą opieką). O czym pamiętać? Musisz znaleźć odpowiedzialną osobę, która zajmie się kotem pod twoją nieobecność. Kot i przyszły opiekun muszą poznać się i zaakceptować wcześniej, przed wyjazdem. Koniecznie przygotuj pisemną "instrukcję obsługi" kota. Wybierasz petsittera - sprawdź referencje i zawrzyj pisemną umowę. Petsitter i ktoś z twoich bliskich powinni mieć numery telefonów do siebie. Bądź w kontakcie z opiekunem podczas wyjazdu. Zostaw namiary na lecznicę, z której korzystasz i uprzedź jej personel. Kiedy wyjeżdżasz na dłużej lub kiedy twoje zwierzęta wymagają stałej opieki, musisz znaleźć kogoś, kto czasowo cię zastąpi. Jeśli możesz poprosić o to kogoś z rodziny, przyjaciół lub sąsiadów, którym ufasz, to wspaniale. Nawet, jeśli nie masz do kogo zwrócić się z taką prośbą, nie załamuj rąk. Częste są wymiany przysług między kociarzami. Powierzasz wtedy kota komuś, kto również ma koty i podobne do twojego podejście do opieki nad nimi. Potem, to ty opiekujesz się jego zwierzętami, kiedy zachodzi taka potrzeba. Coraz więcej jest także osób, które zawodowo zajmują się petsittingiem, czyli opieką nad zwierzętami podczas nieobecności ich opiekuna. Powierzając komuś opiekę nad kotem zadbaj o przekazanie precyzyjnej "instrukcji obsługi" twojego kota. Przypomnij o nie otwieraniu niezabezpieczonych przed wypadnięciem kota okien, o konieczności sprawdzenia, czy kot ma dobry apetyt, zostaw numer do lecznicy, z której na co dzień korzystasz. Zaprzyjaźniony opiekun przychodzi wtedy do kota codziennie (lub częściej), zmienia wodę i karmi kota, sprawdza, czy kot skorzystał z kuwety i czy dobrze sie czuje. Sprząta kuwetę, poświęca choć chwile na zabawę i głaskanie. To bardzo wskazane, by kota odwiedzała osoba, którą miał okazję wcześniej poznać, polubić i która zna jego typowe zachowania. Specyficznym rodzajem takiej opieki, jest zamieszkanie przez opiekuna z kotem podczas twojego wyjazdu. To coraz częstszy sposób wymiany przysług pomiędzy kociarzami. Jeśli poszukujesz petsittera szukaj nie tyle firmy, a konkretnej osoby, której zaufasz. Pytaj petsittera o jego referencje i doświadczenie w opiece nad kotami. Najważniejsze jest jednak poczucie, że jesteś gotowa zaufać danemu człowiekowi. Zanim wyjedziesz, konieczne jest spotkanie, podczas którego przedstawisz petsitter i kot się poznają. To bardzo ważne, żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. Ustalcie szczegóły opieki, podpiszcie umowę określającą obowiązki stron, terminy i warunki. Przekaż wszystkie ważne informacje, nie zakładając, że to wszystko, co dla ciebie ważne, to oczywistości i szkoda tracić na nie czas. Ustal sposób przekazywania bieżących informacji o kocie (na przykład kontakt telefoniczny o określonej porze, czy wiadomość e-mail). Uważam, że dobrym sposobem kontroli sytuacji podczas wyjazdu jest umówienie się na przesyłanie zdjęć. Dobrą praktyką jest przekazanie petsitterowi kontaktu do kogoś z rodziny lub przyjaciół na wypadek sytuacji awaryjnej. Może się przecież zdarzyć, że z jakiegoś powodu nie będzie mógł dotrzeć do kota, lub na przykład twój powrót się opóźni. Oczywiście, ktoś z rodziny powinien mieć też telefon do petsittera. Podróżowanie z kotem - co musisz wziąć pod uwagę, kiedy chcesz zabrać kota na wakacje. Zastanów się, czy stres związany z samą podróżą nie będzie dla twojego kota zbyt duży. Rozważ, czy zmiana miejsca nie będzie dla kota zbyt trudna do zaakceptowania. Planuj podróż uwzględniając bezpieczeństwo, komfort kota i możliwość zaspokojenia jego potrzeb. Wybieraj dostosowane miejsca, w których koty są mile widziane, a personel przeszkolony. Upewnij się, że będziesz mieć czas dla swojego kota. Sprawdź, czy na miejscu będzie dostęp do lecznicy i potrzebnych rzeczy (np. karmy). W przypadku wyjazdów zagranicznych sprawdź i zadbaj z wyprzedzeniem o formalności. Przyzwyczajaj kota do podróżowania. Przyznam, że ogólnie jestem sceptyczna, jeśli chodzi o ocenę korzyści kota z dłuższych wyjazdów. Moje koty nie lubią podróży. Znam także osoby i koty, które podróżują wspólnie na wakacje i sprawia im to przyjemność. Jednak nie ma się co oszukiwać: to nie jest dobry pomysł dla każdego człowieka i nie dla każdego kota. Już samo bezpieczeństwo podczas podroży to temat na osobny artykuł. Kot musi podróżować w odpowiednim transporterku. Z testów przeprowadzanych w USA wynika, że zapięcie pasami na fotelu nie zawsze jest najbezpieczniejszą opcją. Małe transporterki w tych testach dobrze znosiły uderzenia, jeśli były zblokowane na podłodze pomiędzy rzędami siedzeń. Dużo zależy oczywiście od samych transporterów, ustawień siedzeń i konfiguracji wnętrza auta. Zapięcie pasami transportera to absolutne minimum. Są koty, które przeżywają ogromny stres w czasie podróży. Musisz rozważyć, czy stres związany z podróżą nie będzie dla kota dużo większy, niż stres związany z pozostaniem w domu. Zwłaszcza, jeśli to długa podróż. Zanim zabierzesz kota w daleką trasę musisz sprawdzić, jak znosi wyjazdy. Koty są zwierzętami terytorialnymi i zmiana otoczenia zawsze wiąże się w ich przypadku z większym lub mniejszym stresem. Pełna aklimatyzacja kota w nowym otoczeniu wymaga czasu. Jeśli wyjeżdżasz tylko na kilka dni, to zanim kot poczuje się swobodnie, już będzie musiał poradzić sobie z kolejną przeprowadzką, czyli powrotem. Jeśli wyjazd ma być krótki, kilkudniowy, a kot na co dzień nie jest fanem podróży, odradzam zabieranie kota w nieznane. Zabieraj kota tylko tam, gdzie zwierzęta są mile widziane, a warunki pozwalają na zapewnienie im bezpieczeństwa i choć względnego komfortu. Jednym słowem: biwak raczej odpada. Miejsce powinno być dostosowane do potrzeb i bezpieczeństwa kota, także jeśli chodzi o procedury i przeszkolenie personelu. Mam na myśli przede wszystkim zabezpieczenie okien, dostęp do pokoju podczas twojej nieobecności oraz świadomość konieczności zachowania szczególnej ostrożności przez personel podczas sprzątania pokoju, czy przebywania w nim. Zastanów się, czy pobyt w miejscu twojego wyjazdu będzie dla kota przyjemniejszy, niż pozostanie w domu. Weź pod uwagę, że zameldowanie kota w hotelu może nie mieć sensu, jeśli całe dnie będzie spędzał w nim sam, w nieznanym otoczeniu. Kot dużo szybciej zaaklimatyzuje się, jeśli będzie mógł liczyć w nowym miejscu na towarzystwo opiekuna. Jeśli zabierasz kota ze sobą, bądź gotowa na zmianę planów. Czasem trzeba dostosować podróż do potrzeb kota i jego bezpieczeństwa (np. kot nie może zostawać w zamkniętym samochodzie podczas postoju!), a podczas wyjazdu poświęcić mu uwagę. W trakcie pobytu kot może zachorować i wymagać leczenia. Upewnij się przed wyjazdem, że na miejscu będziesz mieć dostęp do lekarza weterynarii i potrzebnych kotu rzeczy (na przykład karmy). Jeśli chcesz, by twój kot wyjeżdżał z tobą na wakacje, przyzwyczajaj go do tego - jest spora szansa, że dzięki temu lepiej będzie znosił zmiany, szybciej będzie się zaklimatyzował w nowych miejscach. Zawsze dbaj o jego komfort. W końcu kot to członek rodziny. W przypadku wyjazdów zagranicznych w grę wchodzi cała pula dodatkowych czynników. Formalności, możliwa kwarantanna, potencjalnie bardzo obciążające procedury podróży lotniczej, zagrożenia dla zdrowia, trudniejszy dostęp do opieki weterynaryjnej, bariery kulturowe i koszty ewentualnych nieprzewidzianych zdarzeń to tylko niektóre z nich. Poza absolutnymi wyjątkami zabieranie kota na zagraniczne, a szczególnie egzotyczne, wojaże uważam za niezbyt dobry pomysł. Kot wyjeżdża bez ciebie do innego domu lub hotelu - o co zadbać? Zaprzyjaźniony dom to taki, który kot zna i akceptuje. Dom musi być gotowy na dostosowanie się do przetrzeb twojego kota. Jeśli są w nim inne zwierzęta, powinny być zdrowe i przyjazne. W domu powinna być możliwość odseparowania zwierząt. Rozważ, czy twój kot dobrze zniesie pobyt w hotelu. Hotel musi być sprawdzony, z doświadczonym, profesjonalnym personelem. Zawsze zawieraj pisemną umowę z hotelem, czytaj regulaminy, jasno wskazuj oczekiwania. Ustal sposób kontaktowania się i kontroli opieki nad zwierzęciem w hotelu. Bądź w kontakcie. Sprawdź z jakiego lekarza weterynarii korzysta hotel. Podaj hotelowi telefon do kogoś na miejscu, a tej osobie kontakt do hotelu. Zawsze przekazuj na piśmie "instrukcję obsługi" twojego kota. Jeśli nie masz możliwości zostawienia kota w jego domu pod opieką, możesz znaleźć zaprzyjaźniony dom, do którego kot będzie mógł się przeprowadzać w tym czasie. To dobre rozwiązanie dla kotów, które są bardzo towarzyskie, ufne w stosunku do ludzi. Wiele kotów ma "dwa domy" i w każdym czują się jak u siebie. Często koty jeżdżą na przykład "do dziadków". W takiej postaci uważam to rozwiązanie za wariant zostawienia kota w jego domu pod rodzinną opieką. Zmniejsza ono ryzyko problemów i pozwala trochę mniej zastanawiać się, co kot robi, kiedy ciebie nie ma, czy bardzo tęskni, czy bardzo się nudzi i czy wszystko u niego w porządku. Kot może również spędzić twoją nieobecność w hotelu dla zwierząt. W takim wypadku przed podjęciem decyzji odwiedź konkretny hotel, sprawdź, jakie panują tam warunki. Poszukaj osób, które już korzystały z jego usług. Prowadzenie dobrego hotelu dla kotów jest dużo trudniejsze, niż jest to w przypadku psów. Także dlatego, że dla kotów kontakt z innymi zwierzętami, nawet nie bezpośredni, może być źródłem ogromnego stresu. Wynika to z faktu, że koty rzadziej niż psy mają możliwość zdobywania pozytywnych doświadczeń z kontaktów z innymi zwierzętami i ludźmi. Najlepiej szukaj hotelu, w którym są wyłącznie koty, albo część przeznaczona dla kotów jest wyraźnie oddzielona od części psiej. Zapytaj, czy do hotelu przyjmowane są wyłącznie zaszczepione zwierzęta, ile ich bywa równocześnie. Warunki w hotelu powinny przypominać dom, a nie płatne schronisko dla zwierząt. Sprawdź, z jakim weterynarzem współpracuje hotel. Zapytaj o wszystkie warunki formalne, regulaminy, procedury i sposób sprawowania opieki. Mówiąc krótko: dowiedz się na miejscu, osobiście, jak wygląda w praktyce dzień kota w tym hotelu. Alarmujące powinny być między innymi: przesadnie ściśle wyznaczane terminy wizyty, odmowa pokazania pomieszczeń, lub ograniczenie do jednego, przygotowanego uprzednio, kwestionowanie twoich wyborów żywieniowych dla kota, odmowa informacji o liczbie zwierząt, zbyt ciasne boksy, brak zainteresowania personelu szczegółowymi informacjami o zwierzęciu, brud w pomieszczeniach, nieświeża karma, brudna woda w miskach, osowiałość zwierząt lub ich nadmierne pobudzenie, brak zainteresowania komfortem twojego kota. Zastanów się, czy warunki są odpowiednie dla twojego kota i czy on będzie dobrze znosił pobyt w hotelu. "Jakoś to będzie" to zła strategia. Są koty, które w obcym miejscu, w otoczeniu innych zwierząt, pod opieką obcej osoby nigdy nie będą się czuły komfortowo. Ogólnie obowiązuje zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść kota, a nie na korzyść hotelu. Wiem, że wiele osób uzna to za przesadę, ale ja nie powierzyłabym również kota hotelowi, którego personel jest nieuprzejmy. Zawsze zawieraj umowę pisemną, jasno wskazującą obowiązki stron, terminy i warunki realizacji. Ustal sposób kontaktu i kontroli realizacji umowy. Uważam, że nie jest przesadą oczekiwanie, że hotel prześle ci codziennie zdjęcie kota z informacją o tym, co u niego. Poza dyskusją jest natychmiastowe powiadomienie cię o niekorzystnych zmianach w samopoczuciu kota i uzgadnianie ewentualnych procedur medycznych. Niechęć do szczegółowych uzgodnień uznaj za powód do rezygnacji z usług hotelu. Zostaw w hotelu telefon do kogoś zaufanego na miejscu, a tę osobę upoważnij do działania w twoim imieniu. Co zrobić, kiedy kot zostaje na krótko (zupełnie sam) w domu? Kot nie powinien zostawać sam na dłużej niż dobę. Zabezpiecz podstawowe potrzeby kota. Nie zostawiaj nawet na dobę bez opieki małych kociąt, kotów chorych itd. Na wszelki wypadek zostaw komuś zaufanemu klucze do domu. To opcja tylko na bardzo krótkie wyjazdy. Dla mnie granicą pozostawienia kota bez zapewnienia mu zastępczej opieki w domu jest doba, może ciut (kilka godzin) więcej. To na tyle krótki czas, że dorosły, zdrowy, przyzwyczajony do pozostawania w domu kot może czuć się komfortowo i bezpiecznie. Kiedy pozostawiasz kota w domu samego, musisz zabezpieczyć jego podstawowe potrzeby. Zostawić odpowiednią ilość wody, pokarmu, czystych kuwet. Przyda się "awaryjna" miska z wodą, na wypadek, gdyby kot na przykład przewrócił tą właściwą. To rozwiązanie nie wchodzi w grę, kiedy masz pod opieką kocięta, zwierzęta chore, które wymagają monitorowania stanu ich zdrowia, podawania leków, a także wtedy, gdy kotów w domu jest dużo. W przypadku grupy istnieje ryzyko, że koty mające duży apetyt zjedzą wszystkie zapasy karmy mniej zainteresowanych dostępem do jedzenia kolegów. Trudniej również zapewnić kotom dostęp do czystej kuwety. Na wszelki wypadek zostaw komuś zaufanemu klucze do domu i powiedz, kiedy planujesz powrót. Będzie mógł zareagować, jeśli coś sprawi, że wrócisz później niż planowałeś. Zawsze zachowaj zdrowy rozsądek i patrz przez pryzmat dobra kota. Wybór najlepszego rozwiązania oczywiście nie zawsze jest bardzo prosty. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw odnosząc się nie tylko do potrzeb swojego własnego kota (czasem nie jednego!), ale także swoich możliwości i okoliczności wyjazdu. Najważniejsze przy tym jest przekonanie, że kot będzie w bezpiecznym miejscu i pod opieką kogoś, komu ufasz. Czasem jest tak, że jedne nasze wybory wykluczają inne. Przez wiele lat nie wyjeżdżałam na dłużej ze względu na koty, które miałam pod opieką. Nie uważam tego za szczególne poświęcenie. Nie czuję się niespełnionym obieżyświatem. Jednak rozmawiając z przyszłymi opiekunami kotów pytam ich, czy lubią podróżować. I uczulam na to, że będą musieli uwzględniać interes nowego domownika w swoich planach. Magdalena Nykiel Udanych wakacji!;) -- UWAGA! Artykuły, opracowania oraz inne treści publikowane na tej stronie, o ile nie zostało to zaznaczone inaczej, są własnością Magdaleny Nykiel i ich wykorzystanie, kopiowanie i przetwarzanie we fragmentach lub całości bez pisemnej zgody autorki jest zabronione.
ANGELIKA PODGAJNACzy można jechać na wakacje z kotem? Wszystko zależy od temperamentu i osobowości naszego pupila. Niektóre koty to typowymi domatorami, inne zaś z ciekawością zaglądają w każdy kąt i chętnie witają wszelkie nowości. Jeśli nasz futrzak jest typem odkrywcy, możemy zaryzykować wyjazd w jego towarzystwie. Pamiętajmy tylko, by odpowiednio się do tego przygotować. Co zabrać na wakacje z kotem i jak zadbać o bezpieczeństwo mruczka podczas wyprawy?Wyjazd z kotem – czy to możliwe?Trzeba pamiętać, że nie każdy kot jest urodzonym podróżnikiem. Zwierzaki te są niezwykle terytorialne, mocno przywiązują się do miejsca, w którym mieszkają i to w nim czują się najbezpieczniej. Nie bez powodu uważa się koty za skrytych domatorów. Większość futrzaków rzeczywiście niechętnie opuszcza domowe pielesze, a każdą większą zmianę w swoim otoczeniu przypłaca ogromnym stresem. Jeśli i nasz pupil należy do tego grona, a w dodatku jest kotem nieśmiałym i strachliwym, to wyjazd z kotem nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Na czas naszej nieobecności rozsądniej będzie powierzyć opiekę nad nim komuś bliskiemu i nie jest to regułą. Koty podobnie ja ludzie miewają różne charaktery i temperamenty. Niektóre zwierzaki są ciekawe świata i same co rusz pakują się w nowe przygody. Koty towarzyskie, śmiałe i ciekawskie z pewnością odnajdą się w nowej wakacyjnej sytuacji. Pamiętajmy tylko, by wcześniej oswoić go ze smyczą i szelkami. Tak wyposażony mruczek może towarzyszyć nam podczas letnich eskapad. Jak przygotować się na podróż z kotem?Zanim wybierzemy się na wakacje w towarzyskie domowego czworonoga, warto odwiedzić klinikę weterynaryjną. Powinniśmy upewnić się, czy nasz pupil zaliczył wszystkie szczepienia i czy jest dobrze chroniony przed pchłami i kleszczami. Kolejną kwestią jest zapakowanie wszystkich niezbędnych akcesoriów. Po pierwsze, sprawdźmy czy tam, gdzie spędzimy urlop kupimy bez problemu karmę dla koty. Warto pamiętać, że koty przyzwyczajają się do konkretnego rodzaju pożywienia i nie zawsze udaje się przekonać je do zjedzenia czegoś innego. Jeśli nie chcemy borykać się z kocim strajkiem głodowym, lepiej zabrać zapas karmy ze sobą. To samo dotyczy niezbędna będzie także kuweta, legowisko pupila i jakieś zabawki, którymi zajmiemy jego uwagę. Nie zapomnijmy także o szelkach, smyczy i adresówce. Kot wybierający się w podróż powinien mieć przy sobie identyfikator z danymi kontaktowymi opiekuna. Bezpieczeństwo kota podczas podróżyOstatnią kwestią, o którą należy się zatroszczyć jest bezpieczeństwo pupila podczas wyjazdu. Jeśli podróżujemy autem, powinniśmy przewozić kota w specjalnym transporterze przypiętym do siedzenia. Takie lokum warto wyścielić miękkim kocem i zaopatrzyć w jakąś zabawkę, aby pupil czuł się bezpiecznie i komfortowo. Swojski zapach zabawek i posłania zmniejszy stres zwierzaka i ułatwi mu aklimatyzację w nowym miejscu. Podczas jazdy powinniśmy robić postoje, przynajmniej co 2 godziny, tak aby pupil mógł napić się wody i rozprostować łapy. Wstrzymajmy się tylko z podawaniem kotu jedzenia. Jazda samochodem z pełnym brzuchem może wywołać kłopoty żołądkowe u czworonoga.
Na pewno dzielicie się na osoby, które podróżują z kotami i takie (większość z Was), które podobnie jak ja, tuż przed wyjazdem przygotowują się psychicznie i fizycznie do rozłąki, i pozostawienia kotów pod jak najlepszą możliwą (bo nie własną) opieką. Nasze wyjazdy przeważnie są albo krótkie (przedłużony weekend), albo dłuższe (1-3 tygodnie). Dotychczas Rude zostawały pod opieką Mojej Rodzicielki i również bardzo bliskich mi T., K. i M. Zawsze obawiałam się, że zabieranie ich ze sobą na weekend to zbyt duży i zupełnie zbędny dla kotów stres. Ledwie opuszczą swój azyl, znajdą się w nowym miejscu, gdy zaraz będą je zostawiać za sobą. Dłuższe wyjazdy to dla nas często podróże zagraniczne, z przelotem samolotem. Choć podróżowanie z kotem w kabinie pasażerskiej jest już możliwe, to nadal wydaja mi się to bardzo odważnym krokiem. Wyobrażacie sobie te godziny spędzone łącznie na lotniskach i w samolocie? Jednak w międzyczasie na pewno stałam się bardziej elastyczna odnośnie niedalekich i krótkich podróży. Kiedy Accor Hotels zaproponowało nam współpracę, której celem było odczarowanie mitu o tym, że zwierzęta nie są mile widziane w hotelach, zapraszając nas do jednego ze swoich obiektów, pojawiła się pierwsza myśl: Dlaczego nie przyzwyczajałam Rudych do takich wojaży od małego? Będę tego już zawsze żałować. Mielibyśmy tyle uciechy podróżując razem! Chwilę potem zadzwoniłam do O. Powiedziałam mu o propozycji, zakładając, że do współpracy nie dojdzie, on jak gdyby nigdy nic, powiedział: Spokojnie, dopytaj o szczegóły, może oboje mamy złe wyobrażenie o pobycie w hotelu z kotami, może w ogóle demonizujemy takie wspólne podróże, obawiając się najgorszego. Jeśli teraz nie spróbujemy, to kiedy? Stoczyłam jeszcze wewnętrzną walkę sama ze sobą, rozważając wszelkie za i przeciw. Przeciw to przede wszystkim wspomniany powyżej stres kotów. Co było zatem za? To, że zawsze o takich wspólnych podróżach marzyłam. Nie zabieraliśmy ze sobą Rudych na weekendy do innych miast, siedziałyby tylko zamknięte w pokoju. Nie zabraliśmy ich nigdy na Teneryfę, bo jechaliśmy (lecieliśmy!) do domu z innym kotem. Nie mamy do dyspozycji domu letniskowego z ogrodem, bo na pewno spróbowalibyśmy je oswoić z takim miejscem. Teraz mogłam wybrać dowolny hotel należący do sieci Accor Hotels (Novotel lub Mercure) i kiedy pominęłam hotele położone w miastach lub daleko od nas, moją uwagę przykuł hotel w Mrągowie. Mrągowo! To tam jeździłam jako dziecko, dokładnie do tego hotelu! Szybko wróciły wspomnienia i wiecie co? Już wtedy można było tam przyjeżdżać ze zwierzętami! A było to… wiele, wiele lat temu. Pamiętam, jak przyjechałam tam z siostrami i rodzicami, a także naszą suczką Szelmą i kotem Bamboszem (jeśli nie poznaliście Bambosza, kliknijcie tutaj). Pamiętam dobrze nasz przyjazd, rodzice nie byli pewni, czy zwierzęta są tam mile widziane, jednak psa rasy seter szkocki (gordon) trudno „przemycić”. Dlatego najpierw „przemyciliśmy” do hotelu Bambosza… ;) Potem okazało się, że nie będzie problemu ze zwierzakami i Szelma weszła do hotelu już jak na gościa przystało, na własnych łapach, frontowymi drzwiami. Z Bamboszem do końca pobytu nie ujawniliśmy się (chociaż zastanawiam się, czy jest to w ogóle możliwe, że nie został zauważony, chociażby przez obsługę hotelową) ;). Tak czy inaczej, decyzja została podjęta: JEDZIEMY. Zaczęliśmy od przygotowań do wyjazdu. Szczepienie, bo już czas. Nowe, stabilne transporterki. Rozważaliśmy środki przeciwko owadom (kleszczom i pchłom), kupiliśmy je, ale ostatecznie nie zaaplikowaliśmy Rudym. Nie znaczy to, że jestem temu przeciwna, po prostu miałam mętlik w głowie, słysząc podzielone zdania. Wiedziałam, że nie pójdziemy z Rudymi na spacer do lasu, a będą jedynie wychodzić na trawę przed hotelowy pokój. Będę je potem dokładnie oglądać. Taką podjęliśmy decyzję. Piątek Kiedy byliśmy przygotowani, wyruszyliśmy w drogę. Rude w transporterkach, przypięte pasami. O. specjalnie wybrał takie transportery, które mają tę funkcję. Wiadomo, odpowiedzialny tata. Ja podczas podróży zadbałam przede wszystkim o samopoczucie Rudych. O ile można tak powiedzieć o zagadywaniu ich i głaskaniu. Próbowaliśmy im podawać wodę i jedzenie, ale zupełnie nie były tym zainteresowane. Podejrzewam, że były tak przejęte podróżą, że zapomniały o głodzie i pragnieniu. Podróż na szczęście nie była długa. Oczywiście dłuższa, niż gdybyśmy jechali sami. Już wiem, czym musi być podróżowanie z dziećmi. Wolniej. Z przystankami. Jednak w ciągu około 4 godzin byliśmy na miejscu. Dojechaliśmy! W hotelu szybko zameldowaliśmy się i zabraliśmy Rude do pokoju. Oboje opuścili transporterki na przykurczonych łapkach. Rysio od razu schował się pod łóżkiem (mężczyzna). Marchewka natomiast zabrała się za zwiedzanie (kobieta). Na miejscu czekały na nie także miseczki i posiłek, na wypadek, gdybyśmy zapomnieli zabrać je ze sobą z domu. Prysznic: checked. Czy na pewno dobrze wyglądam po podróży? Widok przez okno: checked. Miejsce do spania: checked Chwilę później, po pierwszych oględzinach pokoju, Marchewka wykonywała już dzikie ruchy, ocierając się o wykładzinę i kanapę. Czyżby pokój przed naszym przyjazdem został wysypany kocimiętką? Znaleźliśmy także sposób na Rysia. W końcu nie chcieliśmy, żeby cały weekend spędził pod łóżkiem, będąc w hotelu na Mazurach. Wiedzieliśmy, że są zmysły silniejsze niż poczucie strachu. Sięgnęliśmy po… Rysio długo się nie zastanawiał. Po posiłku (sprawa priorytetowa!) całkiem odważnie zwiedzał pokój. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy pokazać im świat zewnętrzny. W takim stopniu, w jakim same będą tego chciały. Drzwi na zewnątrz zostały otwarte. I trawnik przed budynkiem zaczął wzywać… Rysiek, idziesz? Ja chyba idę. Chwile wahania… Pierwsza! Rysio wahał się i wahał… Marchewka od razu zatoczyła szerokie kręgi. Chwilę później uznaliśmy, że Marchewka jest bardziej pewna i ciekawa otoczenia. Dlatego jeszcze tego samego dnia spacerowała z nami po hotelowym tarasie, lobby i okolicy. Czasami potrzebowała chwili tylko dla siebie. W ogóle nie bała się obcych ludzi, co widać po jej posturze ciała i ogonie. Szybko zawarła pierwsze znajomości. Hotelowa gwiazda Skorzystała także z okazji, że w hotelu gościli motocykliści. Można i tak, jeśli tylko jaśnie pani wygodniej. Takie kwiatki! Wieczorem każdy zjadł swoją kolację – my w hotelowej restauracji, Rude w pokoju, a noc spędziliśmy wszyscy razem. Na pewno potraficie wyobrazić sobie moją radość z powodu wspólnej, rodzinnej nocy, prawda? Kiedy obudziliśmy się, Rysio spał obok mojej głowy, zajmując 3/4 mojej poduszki, a Marchewka w otwartym transporterku. Sobota Soboty nie mogliśmy rozpocząć inaczej, niż na trawie. Koty dość szybko dały nam do zrozumienia, że chcą wyjść na zewnątrz i wcale nie chciały wracać do środka, kiedy my chcieliśmy wyjść na śniadanie. Rysio w końcu odważył się i przekroczył próg pokoju. I całkiem szybko się rozkręcał! Chociaż wracał do pokoju, by nabrać tam więcej odwagi ;) A kiedy chciał mieć święty spokój, chował się pod łóżko. „W całości” ;) Po śniadaniu znowu postanowiliśmy dostarczyć atrakcji Marchewce. Uznaliśmy, że wystająca spod łóżka dupka Ryśka, to dość wyraźny przekaz dla nas. Wszystko fajnie, byle z umiarem. Wydawało nam się, że Marchewka z kolei jest nienasycona tym, co tuż za szklanymi drzwiami, dlatego wybraliśmy się wspólnie na spacer po hotelu i okolicy. Postanowiliśmy także zapoznać Marchewkę z przyhotelowymi sarenkami. Pamiętam je z dzieciństwa, wciąż tam są! Po tak intensywnie rozpoczętym dniu, Marchewce należał się odpoczynek. Oddała się kanapie i uzależniającej woni hotelowej wykładziny. W jej ślady poszedł także Rysiek, mimo że niespecjalnie miał powody, by regenerować swoje siły ;) Potem spędziliśmy czas sami, dając Rudym odetchnąć. Między innymi od nas i naszej mojej nadopiekuńczości zachłanności. Mieliśmy dużo szczęścia, przez cały czas dopisywała nam świetna pogoda, a Mazury są takim miejscem, w którym nie można się nudzić. Wystarczy cieszyć oczy błękitną taflą jeziora, wpatrywać się w soczystą zieleń lasu, od mchu, po czubki sosen i wsłuchiwać się w śpiew ptaków. Po powrocie uznaliśmy, że teraz czas na Ryśka. Chłopak też powinien zobaczyć coś więcej niż pokój i kawałek trawnika przed nim. Wybraliśmy się wspólnie na obchód. Rysiek był na pewno bardziej przejęty niż Marchewka, ale jestem przekonana, że także zaciekawiony. Zauważyłam, że oboje najlepiej czuli się, kiedy nie byli niczym skrępowani – ani szelkami, ani przeze mnie trzymającą ich na rękach. Najchętniej wszędzie przemieszczaliby się swobodnie sami. Oczywiście nie zawsze mogliśmy im na to pozwolić. Następnie postanowiliśmy pokazać choć raz, choćby tylko Marchewce to, co na Mazurach najpiękniejsze. Jedno z jezior, to przy którym mieszkaliśmy czyli Jezioro Czos. Jest ono położone tuż przy hotelu, widać je z tarasu, a spacer nad samo jezioro zajmuje nie więcej niż 5 minut. Oprócz „uwięzi” zabrałam ze sobą swoją torebkę. Nie chciałam pakować Marchewki w transporterek, nie mieliśmy przy sobie tego, który jest w formie plecaka (następnym razem zabiorę!). Torebka okazała się bardzo przydatna :) Przyhotelowy rezydent. Bardzo przykuł uwagę Marchewki. Marchewka nie była zachwycona tym spacerem, bo nad jeziorem było bardzo wietrznie, przez co woda była wzburzona, a żagle z hałasem falowały na masztach łodzi. To był nasz pierwszy i jedyny taki spacer podczas całego pobytu. Po tak wytężonym dniu, przyszedł czas na odpoczynek. Wspólny, ma się rozumieć! Tylko fotograf nie mógł dołączyć ;) Po krótkiej drzemce, mogliśmy udać się z O. na kolację. Nie taką zwyczajną kolację, bo urodzinową. I choć O. zawsze powtarza, że on urodzin nie obchodzi i nie chce całej tej otoczki, to ja nigdy nie uwierzę w to, że ktoś nie lubi dostawać życzeń. Albo tortu niespodzianki, ze świeczką na środku. Może niekoniecznie taką, jaka była na torcie O. czyli w postaci weselnej petardy ;) Myślę, że nie konsultując z nim tego wpisu, mogę tylko podpowiedzieć: tak, O. na pewno ucieszy się ze spóźnionych życzeń od Was :) Niedziela Niedzielny poranek wyglądał podobnie do sobotniego. Rude chciały dalej zwiedzać, więc od razu wypuściliśmy je na zewnątrz. Na Facebooku i Instagramie padły pytania o brak szelek i smyczy. Otóż nie było takiej potrzeby, mieliśmy ograniczony teren do dyspozycji, a Rude nie wykonywały żadnych gwałtownych ruchów. Zwykle napawały się zapachem roślin, obgryzały trawę lub wylegiwały się w słońcu. Jeśli oddalaliśmy się bardziej albo z jakiegoś powodu okolica mogła być niebezpieczna, wówczas Rude miały na sobie szelki i były ograniczone zasięgiem smyczy. I bardzo były z tego powodu niezadowolone ;) Wszystko zależy od temperamentu kota, jego charakteru, dlatego każdy sam powinien podjąć decyzję, na co i kiedy może pozwolić swojemu kotu. Kawałek trawy, koc, słońce i kot. Czego trzeba więcej? Żaden owad, ani tym bardziej ptak, nie ucierpiał podczas naszego pobytu ;) Koniec zabawy, wracamy do domu! Na naszym Instagramie (dołączcie jeśli chcecie być na bieżąco i oglądać dostępne tylko tam filmy i zdjęcia) znalazł się też krótki film z Rudymi. Po śniadaniu zdecydowaliśmy się z O. na basen, jacuzzi (zewnętrzne! :D) i saunę. Bez Rudych ;) Podejrzewam, że może nawet zostalibyśmy tam wpuszczeni z kotami, bo były z nami: w hotelowym holu i lobby, na hotelowym tarasie, w barze, i wszędzie na terenie przylegającym do hotelu. Myślę, że basen czy siłownia także stałyby dla Rudych otworem, gdybyśmy chcieli dostarczyć im tego typu atrakcji :) Tego im oszczędziliśmy, ale przed wyjazdem bardzo chcieliśmy sfotografować je w uroczym hotelowym lobby, częściowo oszklonym, z charakterystycznymi (będącymi tam od wielu lat!) sarenkami w tle. Myślę, że Rude czuły się tam jak prawowici goście. To były nasze ostatnie chwile w hotelu. Pierwszy i mam nadzieję nie ostatni taki wyjazd z Ryśkiem i Marchewką. Dlaczego? Odniosłam wrażenie, że stres który towarzyszył tej podróży został przyćmiony przez radość z eksplorowania, poznawania nowych zapachów i wszystkich innych dobrodziejstw mazurskiej przyrody. Rysiek i Marchewka w hotelowym pokoju czuły się swobodnie. Marchewka już pierwszego dnia, zaraz po opuszczeniu transporterka, a Rysiek chwilę później. Kiedy spędzaliśmy czas razem z nimi w pokoju, były wyjątkowo towarzyskie. Rysiek cały czas podążał za stopami O. (to także jego ulubiona dyscyplina w domu), ocierał się o nasze nogi. Rude sprawiały wrażenie zrelaksowanych i myślę, że w dużym stopniu dlatego, że my byliśmy tuż obok. Dużą część tego wyjazdu spędziliśmy po prostu z nimi. I powoli przestaję sobie wyobrażać podobny wyjazd bez Rudych… :) Czas pokaże, jaką decyzję podejmiemy przed kolejnym takim wyjazdem, ale coś mi mówi, że oboje z O. (mimo że O. trochę cierpiał w jednym pokoju z kotami, jego alergią i astmą), bardzo chcielibyśmy to powtórzyć. Atmosfera tego konkretnego miejsca czyli hotelu Mercure Mrągowo Resort & SPA, także była sprzyjająca. Obsługa hotelu bardzo sympatyczna, nikt nigdy nie zwrócił nam uwagi, że nie powinniśmy zabierać kotów w to czy w tamto miejsce. Wręcz przeciwnie, wszyscy witali nas z uśmiechem na twarzach, a niektórzy zatrzymywali się przy nas dłużej, opowiadając o swoich kotach. Jeśli jeszcze wahacie się, czy wspólny wyjazd jest dobrym pomysłem, możecie spróbować przekonać się o tym jako zwycięzcy konkursu, do którego Was serdecznie zapraszam! Konkurs Biorąc udział w konkursie, macie szansę wygrać pobyt podobny do naszego :) Wystarczy umieścić na Instagramie zdjęcie swojego pupila inspirowane pobytem zwierząt w hotelach z hashtagiem #accor4pets, oznaczyć profil @accorhotels_polska na fotografii oraz zacząć śledzić ten sam profil na Instagramie. Dwóch zwycięzców otrzyma vouchery na weekendowy pobyt w hotelu, a wybierzemy ich razem z Zosią z Pies w Warszawie. Najprawdopodobniej zwycięzcy podzielą się na opiekunów dwóch różnych gatunków ;) Konkurs trwa do 15 czerwca, więc nie zwlekajcie! Szczegółowy regulamin znajdziecie tutaj. Wnioski Jestem przekonana, że już je znacie :) W każdym słowie powyżej przeczytacie i w każdym (albo prawie każdym ;)) zdjęciu powyżej dostrzeżecie, że było warto! Na pewno bardzo poważnie weźmiemy pod uwagę kolejny taki wyjazd na urlop z kotami. Chętnie poznam Wasze doświadczenia. Napiszcie proszę w komentarzach, czy Wy na wakacje / urlop zabieracie ze sobą swoje zwierzaki, w jakiego rodzaju podróże (krótkie, długie), jaki środek transportu wybieracie, w jakich miejscach się zatrzymujecie? Czy Wasze koty wychodzą na zewnątrz i w jaki sposób to organizujecie? Podzielcie się zarówno tymi dobrymi, jaki złymi wrażeniami. A jeśli nie chcecie czekać na wyniki konkursu, zarezerwujcie swój pobyt w hotelu z futrami już teraz TUTAJ. ___ Wpis powstał we współpracy z ___
wyjazd z kotem na weekend